Nie jestem w stanie pisać regularnie. Staram się zapisywać luźne urywki zdarzeń. Wyłapuję dźwięki i kolory. W głowie mam kolorowe kolaże, nic więcej. Wszystkie wrażenia zlane
w jeden obraz. Rozmycia po bokach, taka już jestem. Przekręcam nazwy, więc wszystko zapisuję na samoprzylepnych karteczkach. Później oczywiście je gubię.
Obecnie pochłania mnie milion projektów.
Wczoraj rozbawił mnie/ zaniepokoił artykuł Agnieszki Wolny- Hamkało "Diaspora wrocławskich festiwalowiczów".
[http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,17973768,Diaspora_wroclawskich_festiwalowiczow__FELIETON_HAMKALO_.html].
Pierwszego dnia wszyscy są jeszcze onieśmieleni, trochę zdenerwowani. Chcą dobrze wypaść, pokazać się z dobrej strony. Są spięci i strzelają oczami na wszystkie strony: lokalizują infrastrukturę - kible, barek, szatnię, punkt informacyjny z ulotkami i programem. Są jeszcze wypoczęci i obiecują sobie, że tym razem będą palić mniej papierosów,
a nocami wracać grzecznie do domu, lekką ręką (i nogą) pomijając klub festiwalowy.
Prawda, prawda i jeszcze raz prawda. Niezmienne dylematy stałego bywalca festiwali. Ból głowy i pokątne rozmowy w toalecie albo kontemplacyjne podziwianie. Często chowam się w kącie i obserwuję. Przyczajona wśród tłumu, znających się zewsząd festiwalowiczów, mrużę oczy. Z zewnątrz wyglądam na całkiem elokwentną, po co psuć pozory. Przy kolejnym wydarzeniu tak z czystej ciekawości zerknę na imprezy w klubie festiwalowym. Nie muszę tam iść, ale tak z ciekawości...
Jeśli rozładuje mi się telefon, to wiecie gdzie mnie szukać. ;)
Czytam trzy książki na raz:
- "Powidoki" Piotra Strzeżysza - to nie jest typowa książka podróżnicza. Więcej tu urywków, inspiracji, wpatrywania się w przestrzeń. Autor nie szczędzi czytelnikom ciekawych cytatów zaczepniętych z jego prywatnych lektur. Po większość sięgnę w niedalekiej przyszłości. Mam ochotę skapować plecach i ruszyć przed siebie.Obrazy, które pojawiają się przed naszymi oczami są fragmentaryczne, połamane. Nie dowiemy się, w jaki sposób przygotować się na wyprawę po Indiach, ale poczujemy skwar i tłum. Dziękuję Panie Piotrze !
- "Poza światem" Wojciecha Kuczoka -krótkie impresje. Halucynogenna dawka minaturkowych relacji. Czytam ponownie, bo nie chcę się zgubić.
- "Wierność w stereo" Nicka Hornby'ego - chillout i kawa przy muzyce. Do tej książki trzeba słuchać winylowych płyt.
- ups, zapomniałam o tomiku, który kartkuję przez ostatni miesiąc "Studium przypadku" Jakobe Mansztajna - wyczuwam delikatne podobieństwo do liryki Dyckiego. Nie mogę się opowiamiętać i czytam przed snem. Po lekturze nie mam ochoty na rozmowy. Milczę.
Piosenka nocnych wioślarzy I, czyli Nemeczek w opałach
na początku mieliśmy tylko formę, była jasna
noc i staliśmy wsparci o murek. fasady budynków
były gładkie i przyjemne, mówiliśmy:
noc jest gładka i przyjemna jak te fasady.
mówiliśmy: nie ma takiej siły, i rzeczywiście
nie było takiej siły, która zrzuciłaby nas z ciepłego
jak krew krawężnika. ale wszystko działo się
tak szybko, jedna stacja, druga stacja,
ulicę stopniowo wypełniało szaleństwo.
mówiliśmy wtedy: przyjdź i wypełnij nas,
ziemio, nawet jeśli to oznacza coś złego.
a potem ziemia wezbrała i zaczęła nas wypełniać
Lwów, zdjęcie mojego autorstwa
Studia(projekty), praca, radio.
Oprócz tego, rozpiera mnie duma !
Mój chłopak jest przezdolny> https://soundcloud.com/clubalpino
Chcę słuchać do snu i w środku dnia. W tle czai się najwięcej dźwięków, więc uważajcie !